Przejdź do głównej zawartości

Po godzinie "W" - 23 sierpnia 1944

Jak co roku przyszedł 1 sierpnia godzina 17.00, gdy wspominamy moment wybuchu Powstania Warszawskiego, w całym mieście rozlegają się syreny, staje ruch uliczny – ludzie zamierają na chwilę, tam gdzie owa chwila ich zaskoczy, lub tam gdzie z premedytacją się udali. Pod Gloria Victis, na Powązkach, przy grobach dziadków, lub rodziców a może nad Wisłą czy w samym sercu miasta na jednym ze skrzyżowań. Staje nie tylko Warszawa, syreny wyją w Grodzisku, oddają szacunek Powstańcom - wczasowicze na odległych Mazurach lub nad Bałtykiem. I dobrze, że ta chwila jest – Naród – zazwyczaj mocno podzielony, znów wydaje się na mgnienie oka jednością. To bardzo ważne, ale nie o tym, chcemy teraz pisać. Jak co roku piszemy o Powstaniu. Chcemy pokazać co było potem, po owej 17 – pamiętnego 1 sierpnia 1944 r. Tak ciągle trzeba to pisać i przypominać – niestety ciągle wiele osób nie wie co to za data, lub ile dni Powstanie trwało. Nie chce nam się w to wierzyć, ale cóż taka służba, będziemy edukować dalej – siebie i naszych miłych czytelników. Tak więc nie przedłużając zapraszamy do lektury dzisiejszego wpisu z tegorocznej wersji kalendarium Powstania Warszawskiego!


23 sierpnia 1944 (środa)

Śródmieście

    Środa jest tu dniem wielkich sukcesów oddziałów Armii Krajowej. Po kilkudziesięciogodzinnej walce, w toku której kilkunastu Niemców zdołało wyrwać się w nocy z wtorku na środę z oblężonego budynku Stacji Telefonów na Piusa - ostatecznie rankiem obsadzono główny gmach, biorąc 76 jeńców (21 Niemców zginęło). Zdobyto 3 samochody, broń maszynową, karabiny i amunicję. Uwolniono 20 zakładników - Polaków. Zginęło 7 powstańców, kilkunastu odniosło rany.
     W tym samym czasie kompanie: por. "Lewara" (Jana Piotrowskiego) i "Genowefa" oraz "Grażyna" i "Janusz" pod dowództwem por. "Harnasia" (Mariana Krawczyka), oddział dywersji por. "Kosy" przydzielony z ochrony sztabu Okręgu, a ponadto pluton dywersji bojowej "Rygla" dowodzony przez kpt. "Andrzeja" (Józefa Rybickiego), grupy saperskie i kobiece patrole minerskie z Kedywu Okręgu - przystępują do ostatecznego natarcia na silny ośrodek oporu niemieckiego w Kościele Św. Krzyża, sąsiednim budynku Komendy Policji (Krakowskie Przedmieście 1) i zabudowaniach dawnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (Nowy Świat 67/69). Akcją dowodził mjr "Wola" (Bernard Romanowski), szef sztabu ppłk. "Radwana". Obiekty te zdobyte zostają szturmem, przy czym w ręce oddziałów powstańczych dostaje się ogółem ponad 90 jeńców (oraz 80 policjantów granatowych) i znaczna zdobycz w broni i amunicji. Około 30 Niemców zabitych. Straty polskie duże.
    Równoczesny atak oddziałów kpt. "Krybara" z Powiśla na Uniwersytet Warszawski, przy użyciu dwóch samochodów pancernych (oddział motorowy "Wydra"), nie udaje się. Dopomógł on jednak szturmowi na kościół Św. Krzyża i Komendę Policji, a również dał dużą zdobycz broni i amunicji.
    W północnej części Śródmieścia zlikwidowano niemieckie gniazdo ciężkiego karabinu maszynowego z obsługą w rejonie Krochmalnej, odrzucono natarcie nieprzyjaciela na Grzybowską i Waliców, uszkadzając 1 czołg i zdobywając motocykl.
    Wzmożony ogień artylerii, granatników i miotaczy min daje się szczególnie we znaki mieszkańcom i obrońcom okolic Mazowieckiej, placu Napoleona, Kredytwej, Królewskiej i Traugutta.

W tym roku, naszym niejako przewodnikiem po Stolicy w dniach Powstania, będzie książka Władysława Bartoszewskiego „Powstanie Warszawskie”, wydana w Warszawie w 2014 roku przez Świat Książki. Zamieszczony przez nas cytat, jest jedynie pewną zachętą dla czytelnika by sięgnąć dalej, do źródeł i opracowań. Nie narzucamy konkretnych pozycji, wskazując ich jako jedynie słusznego ujęcia tego zjawiska, fenomenu swojego rodzaju, który nadal jest przedmiotem badań historyków, socjologów specjalistów z zakresu wojskowości czy nauk politycznych. Warto zarówno zajrzeć do źródeł, dokumentów i relacji uczestników oraz świadków wydarzeń, jak i zapoznać się z opracowaniami naukowymi lub popularnonaukowymi. Jak zwykle naszym celem jest zachęcenie do poznania historii Warszawy, nie tylko przez poszerzanie wiedzy na jej temat, ale także do odwiedzenia miejsc z nią związanych. Tak więc do zobaczenia na stołecznych brukach podczas spacerów śladami bohaterów z przełomu lata i jesieni 1944 r!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa