Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Cmentarz Karaimski

Dziś chcielibyśmy przedstawić Wam jeden z najmniej chyba znanych warszawskich cmentarzy, na którym leżą równie  tajemniczy  jak i sam cmentarz karaimi. Dla wielu osób sporym zaskoczeniem może być fakt, że Cmentarz Karaimski znajduje się na Woli, przy ul. Redutowej. Swą historią sięga XIX wieku kiedy to   z Krymu do Warszawy  przybyli  i osiedlili się tu na stałe kupcy tytoniowi. Wówczas również zakupili od Zarządu Cmentarza Prawosławnego niewielki plac przylegający do Reduty 56 . Pierwszy pochówek datowany jest na rok 1890. W 1895 r. zaś pochowany został jeden z fundatorów cmentarza Saduk Osipowicz Kafeli z Kaffy, którego nagrobek zachował się do dziś. Podobnie jak drugi pochodzący z tego okresu, choć prawdopodobnie starszy, to niestety niema jednak pewności do kogo należy. Podobno początkowo teren otoczony był wysokim, ceglanym murem, który został jednak rozebrany przez okolicznych mieszkańców podczas II wojny światowej. Zarówno kampania wrześniowa, jak i powstanie war

Warszawskie ulice w ogniu walki - 29 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku

Sen o mieście

Jesień nie bardzo sprzyja spacerom ale i tak chcieliśmy zaprosić Was na dobrze już Wam znany skwer ks. Twardowskiego . Po raz kolejny Dom Spotkań z Historią prezentuje tam ciekawą wystawę plenerową. Tym razem zatytułowana jest ona  Sen o Mieście. Warszawa lat 50. i 60. na zdjęciach Zbyszka Siemaszki ze zbiorów agencji FORUM . Jest to już kolejna wystawa zdjęć tego autora, którą możemy tu oglądać, o  poprzedniej  już Wam kiedyś opowiadaliśmy.  Zdjęcia, które tym razem znalazły się na ekspozycji, pochodzą z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Ukazują one Warszawę tętniącą życiem, dzięki odbudowie podnoszącą się z wojennych zniszczeń. Stolica jawi się tu już jak prawdziwa europejska metropolia. Uważny obserwator znajdzie wiele dobrze znanych miejsc, ale również wiele, które już zniknęły z mapy Warszawy. Sylwetkę autora najlepiej przybliżono na stronie Domu Spotkań z Historią   : Zbyszko Siemaszko urodził się 30 sierpnia 1925 w Wilnie w rodzinie fotografów – rodzi

Sherlock nad Wisłą

Któż nie słyszał o najsłynniejszym detektywie świata? Z pewnością każdy kto choć raz, choć przez chwilę zetknął się powieścią kryminalną. Oczywiście bohater dzieł sir Artura Conan Doyla doczekał się wielu konkurentów, jak chociażby w postaci swego belgijskiego odpowiednika, czyli Herculesa Poirot stworzonego przez pierwszą damę tego gatunku Agatę Christie. Im dalej w las, czyli im więcej kryminałów przeczytamy, tym więcej drzew czyli owych prywatnych lub policyjnych detektywów będzie dane nam poznać. W większości przypadków będziemy mieli do czynienia z postaciami żyjącymi w wielkich metropoliach Europy lub Stanów Zjednoczonych. Jednak do tej pory wśród wielu przenikliwych umysłów rozwikłujących węzły zbrodni pozornie mniej lub bardziej doskonałej, nie było dotąd bohatera działającego w Warszawie.  Lukę tę postanowił wypełnić Adam Podlewski swym książkowym debiutem o klasycznie brzmiącym tytule Honor i Zbrodnia . Na szczęście w przeciwieństwie do kojarzącej się łatwo Zbrodni i

Warszawskie ulice w ogniu walki - 14 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku

Warszawskie ulice w ogniu walki - 5 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku

Warszawskie ulice w ogniu walki - 4 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku

Warszawskie ulice w ogniu walki - 3 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku

Warszawskie ulice w ogniu walki - 2 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku

Warszawskie ulice w ogniu walki - 1 października 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę. My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku