Przejdź do głównej zawartości

Pamięci Wojciecha Górskiego

 

Tym razem chcemy przenieść naszych czytelników na małą, cichą uliczkę ukrytą w gwarnym Śródmieściu, na tyłach Nowego Światu. Jej patronem jest zasłużony dla polskiej oświaty pedagog Wojciech Górski. 

Ulica ta powstała w latach 1882-1883 na terenie należącym wówczas do Samuela Lewentala i nosiła w tym czasie nazwę Hortensji na cześć żony właściciela. Nigdy nie uzyskała ona bezpośredniego połączenia z Nowym Światem. Ruch odbywał się jedynie przez bramę jednej z kamienic. Znalazły się tu trzypiętrowe budynki i znacznie od nich okazalsza, wybudowana w 1893 roku, narożna kamienica Wedla. Pod numerem 2 stanął tu również budynek, w którym w latach 1883-1939 działało gimnazjum Wojciecha Górskiego. Był to zresztą pierwszy z obiektów wybudowanych przy tej ulicy. 



Do 1939 roku ulica zachowała typowo mieszkalny charakter, znajdowały się tu nieliczne sklepy i firmy. Wrześniowe walki nie poczyniły większych zniszczeń w jej zabudowie. Dopiero w czasie Powstania Warszawskiego zniszczeniu uległa cała parzysta strona ulicy. Pozycje zajęte przez walczący tu Batalion Kiliński pozostały niezdobyte, aż do upadku powstania. Po wojnie odbudowana została jedynie nieparzysta strona ulicy, a i ona bez dawnego wystroju architektonicznego. 



W tym miejscu warto może powiedzieć kilka słów o samej szkole. Wszystko zaczęło się w 1877 roku kiedy to Wojciech Górski założył przy ulicy Daniłowiczowskiej szkołę realną. W 1883 roku przeniósł ją do własnego, wspomnianego wyżej, budynku. W 1903 roku stała się ona szkołą rządową, a w 1905 przekształcona została w 8-klasowe gimnazjum filologiczne z językiem polskim jako wykładowym. W okresie zaborów przyjmowani byli tu uczniowie wyrzucani z innych placówek. 

W 1921 roku szkoła otrzymała nazwę Gimnazjum męskie pod wezwaniem Świętego Wojciecha założone w roku 1877 przez Wojciecha Górskiego. Ufundowano wówczas również sztandar szkoły. W 1827 roku powołana została Fundacja Wojciecha i Anieli Górskich, która miała zabezpieczyć przyszłość szkole. Akt Fundacji wchodził w życie wraz ze śmiercią Wojciecha Górskiego co stało się w roku 1935. W okresie okupacji szkoła prowadziła tajne nauczanie, osiągnęła wówczas najwyższą w Warszawie liczbę matur. Po zakończeniu wojny szkoła wznowiła działalność. Przestała jednak istnieć w 1950 roku. Wśród jej licznych absolwentów znaleźli się m.in. kardynał Stefan Wyszyński, prof. Stanisław Lorent i Stefan Wiechecki. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z instytucją oświatową, która zapisała bogatą kartę, będąc zarówno placówką edukacji, jak i szkołą patriotyzmu. 

Warto również powiedzieć, że w 1982 roku powstało na warszawskich Bielanach liceum im. Wojciecha Górskiego. Od początku istnienia była to szkoła eksperymentalna. Jako pierwsza wprowadziła ona wiele rozwiązań obowiązujących w obecnym systemie kształcenia. Tę właśnie szkołę ukończyła skromna osoba autorki tego bloga. 



W 1937 roku w ramach 60-lecia szkoły ulica otrzymała swą obecną nazwę. W holu szkoły odsłonięto wówczas również popiersie jej założyciela. Autorem był absolwent szkoły Władysław Szyndler. Zostało ono odlane w zakładzie Braci Łopieńskich. Brązowe popiersie przedstawia starszego człowieka z brodą. Ustawione jest ono na granitowym cokole. W czasie II wojny światowej budynek został całkowicie zniszczony, popiersie jednak przetrwało. W latach 1945-1956 stało w holu szkoły przy ulicy Smolnej 30. To tu, aż do likwidacji mieściło się gimnazjum Górskiego. W 1957 roku popiersie zostało ustawione w miejscu gdzie przed wojną stała szkoła. Stoi tu do dnia dzisiejszego. 

Zachęcamy wszystkich naszych czytelników by spacerując Nowym Światem zboczyli na chwilę, z tego traktu gdyż Tuż za rogiem ukryta jest historia wielkiego pedagoga i jego szkoły. 

Wszystkich zaś, którzy chcą bliżej poznać postać Wojciecha Górskiego i historię jego gimnazjum odsyłamy do lektury :
  • Wojciech Górski i jego szkoła : praca zbiorowa / pod red. Jana Lasockiego, Jana Majdeckiego. Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 1982

Komentarze

  1. Tych kilka kamienic pozbawionych wystroju strasznie smutno wygląda. A to przecież centrum miasta. Vis a vis Pałacu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety wiele jest kamienic, które znacznie poprawiły wygląd ulic gdyby nie pozbawiono ich dekoracji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa