Przejdź do głównej zawartości

Park Morskie Oko


Lato zachęca do spacerów, dlatego dziś po raz kolejny chcemy przedstawić Wam jeden z warszawskich parków. Tym razem będzie to niezwykle urokliwe miejsce znajdujące się na Mokotowie. 

Zacznijmy może od tego, że Park Morskie Oko, bo o nim mowa, od 1965 roku znajduje się w rejestrze zabytków. Formalnie składa się on z dwóch części. Północna i zarazem starsza to dawny park Promenada, południowa to powojenne Morskie Oko. 




Cofnijmy się jednak do XVIII wieku. Początkowo był tu ogród księżnej Izabeli Lubomirskiej. Został on założony w latach 1772-1774 jako typowy ogród sentymentalny. Wśród jego autorów znalazł się m.in. Szymon Bogumił Zug. Od 1820 roku właścicielką posiadłości została Anna z Tyszkiewiczów Potocka. Nosiła ona wówczas nazwę Mon coteau. W 1825 roku wg projektu Henryka Marconiego dokonano przebudowy niektórych znajdujących się na tym terenie obiektów. W 1845 roku za sprawą Franciszka Szustra powstało tu modne letnisko. Dolna część parku stała się miejscem zabaw zwanym "Promenadą". Organizowano tu zabawy ludowe, tańce i widowiska na wolnym powietrzu. Znajdowały się tu drewniany budynek przeznaczony na teatr i restauracja. "Promenada" przestała istnieć po 1925 roku.



II wojna światowa poczyniła ogromne zniszczenia na tym terenie. Zabudowania gospodarcze i ogród zostały wówczas doszczętnie zniszczone. Na terenie parku znajdują się również tablice upamiętniające to co się wówczas działo. Po zakończeniu wojny dawna "Promenada" została przeprojektowana. Wówczas również wg projektu E. Jankowskiej i Z. Gnosa w miejscu dawnych glinianek utworzono "Morskie Oko".



Obecnie obie części zarówno kompozycyjnie, jak i przestrzennie tworzą całość. Połączone są one aleją biegnącą pod Skarpą Warszawską. Górna część jest zgeometryzowana, dolna zaś ma charakter krajobrazowy. Wyraźnie widoczne jest zróżnicowanie roślinności. Całość dopełniają stawy i otaczające je alejki spacerowe. W jednym ze stawów można podobno łowić ryby. Drugi zaś przyciąga spacerowiczów fontanną. Dla najmłodszych przygotowano tu też place zabaw.

W sercu parku ukryta jest prawdziwa perełka, czyli Pałac Szustra, który zasługuje na osobny post. Podobnie rzecz się ma z usytuowanym przy ulicy Puławskiej pomnikiem Jana Matejki. Dziś opowiemy zaś jeszcze o dwóch budynkach umiejscowionych również od strony ulicy Puławskiej. Oba należą do dawnego założenia parkowego.  




Pierwszy z nich to Domek Mauretański. Został on zaprojektowany w 1776 roku jako glorietta flamandzka. Autorem projektu był wspomniany już Szymon Bogumił Zug. W 1825 roku budynek został przebudowany wg projektu Henryka Marconiego. Od tego czasu reprezentuje on styl romantyczny. Bardzo charakterystyczne są tu orientalne ozdoby i neogotyckie łuki.




Nieopodal znajduje się zaś Domek Gotycki, zwany też Gołębnikiem. Jest to neogotycka wieża z bramą. Został on zaprojektowany w 1780 roku, nietrudno zgadnąć, że przez Szymona Bogumiła Zuga. Na wieży znajduje się zegar z kurantem. Każdego dnia, począwszy od 18 stycznia 1965 roku, o godzinie 17 wygrywa on Marsz Mokotowa. Na ścianie budynku znajduje się zaś tablica informująca o historii tego utworu.

Na koniec nie pozostaje nam nic innego niż zaprosić wszystkich na spacer. Można tu zarówno odpocząć od zgiełku wielkiego miasta, jak o poczuć odrobinę historii.

Komentarze

  1. Z ciekawostek: Park "Morskie Oko" został odbudowany przez uczniów "Kasprzaka" (wtedy gimnazjum i liceum Przemysłu Telekomunikacyjnego) w 1951 r. który wówczas znajdował się na ul. Stępińskiej (dopiero w 1955 r. Zespół szkół elektronicznych został przeniesiony na ul. Kasprzaka).

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiej informacji nie udało nam się znaleźć. Fantastycznie, że i my możemy się czegoś dowiedzieć od naszych czytelników :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcu...

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa ...

Miasto44

Jak zapewne wszyscy wiedzą w tym roku obchody 70 rocznicy Powstania Warszawskiego miały dosyć rozbudowany charakter, można powiedzieć jak zwykle w przypadku okrągłej daty. Jednak tym co na pewno było wyróżniającym elementem tych działań była organizacja specjalnego przedpremierowego pokazu filmu Miasto 44 w reżyserii Jana Komasy dla prawie 12 000 widzów na Stadionie Narodowym.  My tam byliśmy, film widzieliśmy i chcemy się Wami podzielić wrażeniami z tego wydarzenia. Na wstępie trzeba powiedzieć, że w dosyć niedługim czasie po projekcji właśnie reżyser stwierdził, że prace nad filmem się nie zakończyły i nie jest to finalny obraz. Potem nastąpiło pewne dementi, że była jednak to projekcja specjalnej wersji przygotowanej do emisji właśnie tym konkretnym miejscu i czasie. Wobec tego i my pozwolimy uczynić sobie pewne zastrzeżenie, że nasza recenzja, choć lepiej było by powiedzieć notatka dla naszych czytelników, jest bardzo subiektywnym zapisem wrażeń i odczuć jakie mieli...