Przejdź do głównej zawartości

Witkiewicz i Witkacy


Kolejny już raz zapraszamy Was na wystawę plenerową. Po raz kolejny również znajdziecie ją na Krakowskim Przedmieściu, tym razem w sąsiedztwie znanego Wam już pomnika Adama Mickiewicza.




Wystawa zatytułowana "Witkiewicz i Witkacy" powstała z okazji obchodzonego właśnie Roku Witkiewiczów. Pojawiła się ona dzięki współpracy Muzeum Tatrzańskiego w ZakopanemFundacji "Zakopiańczycy. W poszukiwaniu tożsamości" oraz Biura Promocji Zakopanego. Patronatem zaś objęła ją prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Choć ekspozycja ta nie zajmuje  zbyt wiele przestrzeni, to jednak zawiera w sobie naprawdę dużą dawkę wiedzy oraz wiele ciekawych fotografii. Można więc ją traktować dwojako, albo skupić się na treści albo na podziwianiu urokliwych czarno-białych zdjęć przedstawiających Zakopane oraz Witkiewiczów.




Ekspozycja ma za zadanie z jednej strony przybliżyć zarówno biografie, jak i wzajemne relacje pomiędzy Stanisławem Witkiewiczem i Stanisławem Ignacym Witkiewiczem. Z drugiej zaś strony opowiada o ówczesnych i współczesnych problemach istotnych dla Zakopanego i jego mieszkańców. Wśród nich są stosunek do miasta i gór, relacje z kulturą i architekturą, czy o zakopiańskiej dziwności istnienia. Wystawa ma za zadanie zachęcić widzów do zastanowienia się nad znaczeniem tych postaci dla samego Zakopanego i zakopiańczyków dziś, a także nad rolą jaką ojciec i syn odegrali w tworzeniu tego miasta. 



Na koniec nie pozostaje Nam nic innego niż zaprosić wszystkich naszych czytelników na spacer. Wystawa będzie czynna tylko do 22 listopada. Jest umiejscowiona pomiędzy dwoma skwerami w wąskim przejściu, w pobliżu wylotu ulicy Bednarskiej. Warto więc w czasie spaceru zboczyć nieco z głównej trasy by poznać bliżej tę ciekawą historię. Zresztą nie jest to jedyna wystawa jaką będziecie mogli spotkać na całej długości Krakowskiego Przedmieścia, które zdecydowanie zasługuje na miano salonu wystawowego Warszawy, ale o tym opowiemy Wam innym razem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa