Przejdź do głównej zawartości

Atak na lotnisko, ktrórego już nie ma



Tuż przy jednej z głównych arterii Bielan, pomiędzy dwoma stacjami metra, przy ulicy Kasprowicza schowany jest pomnik. Codziennie mija go wielu okolicznych mieszkańców, ale niewielu spośród nich wie co on upamiętnia. Prawdopodobnie nie wie tego również większość z naszych czytelników. Dlatego dziś tematem będzie pomnik, który upamiętnia atak na miejsce, którego już nie ma. Mamy na myśli Lotnisko na Bielanach. 

W początkach II Rzeczpospolitej Warszawa dysponowała jednym lotniskiem na Polu Mokotowskim, był to zarówno cywilny, jak i wojskowy obiekt. Z racji położenia podjęto decyzję o jego likwidacji i utworzeniu w to miejsce trzech innych lotnisk. Wojskowego na Okęciu, pasażerskiego na Gocławiu i sportowego na Bielanach. Najszybciej postępowała budowana na Okęciu, to tu w 1931 roku zaczęło przenosić wojskowe eskadry, a w 1934 roku otwarto budynek portu lotniczego dla pasażerów. Lotnisko na Gocławiu pozostawało w tym czasie nadal jedynie w fazie projektów, a lotnisko na Polu Mokotowskim szybko likwidowano.

Nas jednak najbardziej interesuje lotnisko planowane jako sportowe. Budowa rozpoczęła się w 1938 roku, na początek wytyczone jeden pas startowy. Przed wybuchem wojny udało się jednak postawić jedynie cztery baraki. W czasie II wojny światowej lotnisko zostało zajęte i rozbudowane przez wojsko niemieckie.Znalazły się tu cztery eskadry rozpoznawcze, pola startowe wykorzystywano też do lotów tranzytowych. lotnisko zajmowało wówczas teren między Wawrzyszewem, Gacią, Placówką, Młocinami i Bielanami.

W tym czasie kilkakrotnie podejmowano próby ataku na lotnisko. Interesujący nas pomnik upamiętnia atak przeprowadzony przez Oddział Specjalny Kedywu Komendy Głównej AK "Osjan" dowodzony przez por. "Sawicza" (Juliana Barkasa). Miał on miejsce w nocy z 3 na 4 maja 1944 roku. Atak planowany był od dawna, a bezpośrednim impulsem do przeprowadzenia go w tym terminie stała się informacja że na lotnisku znajdują się, załadowane sprzętem przeznaczonym na front wschodni, samoloty transportowe Ju-52. Dowódcą akcji, która była zresztą jego zadaniem na stopień oficera został pchor. "Spad" ( Aleksander Wąsowicz), jego zastępcą został pchor. "Oliwa" (Jerzy Zaufall), a obserwatorem był kpt. "Jan" (Jan Andrzejewski).

Siedemnastoosobowy oddział założył ładunki wybuchowe przy kadłubach 5 samolotów. Ich eksplozja wywołała pożar, w wyniku którego całkowitemu zniszczeniu uległo 5 samolotów, 3 kolejne zostały poważnie uszkodzone. Po przeprowadzonej akcji oddział wycofał się bez strat własnych.

Ostatecznie lotnisko zostało zlikwidowane w latach 50-tych. Początkowo powstały tu użytki rolne, a z czasem osiedla mieszkaniowe. 

Wszystkich zainteresowanych akcjami zbrojnymi przeprowadzonymi w czasie II wojny światowej w Warszawie zapraszamy do lektury. Pozycji dotyczących tej tematyki ukazało się do tej pory wiele, my polecamy kilka z nich :
  • Strzembosz Tomasz Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1945. Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 1983
  • Strzembosz Tomasz Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939-1945. Warszawa : Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1983
  • Bartoszewski Władysław 1859 dni Warszawy. Kraków : Wydawnictwo Znak, 2008 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcu...

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa ...

Miasto44

Jak zapewne wszyscy wiedzą w tym roku obchody 70 rocznicy Powstania Warszawskiego miały dosyć rozbudowany charakter, można powiedzieć jak zwykle w przypadku okrągłej daty. Jednak tym co na pewno było wyróżniającym elementem tych działań była organizacja specjalnego przedpremierowego pokazu filmu Miasto 44 w reżyserii Jana Komasy dla prawie 12 000 widzów na Stadionie Narodowym.  My tam byliśmy, film widzieliśmy i chcemy się Wami podzielić wrażeniami z tego wydarzenia. Na wstępie trzeba powiedzieć, że w dosyć niedługim czasie po projekcji właśnie reżyser stwierdził, że prace nad filmem się nie zakończyły i nie jest to finalny obraz. Potem nastąpiło pewne dementi, że była jednak to projekcja specjalnej wersji przygotowanej do emisji właśnie tym konkretnym miejscu i czasie. Wobec tego i my pozwolimy uczynić sobie pewne zastrzeżenie, że nasza recenzja, choć lepiej było by powiedzieć notatka dla naszych czytelników, jest bardzo subiektywnym zapisem wrażeń i odczuć jakie mieli...