Przejdź do głównej zawartości

Warszawskie Getto w ogniu - 26 kwietnia 1943 r.

Dziś gdy spacerujemy warszawskimi ulicami, wśród wąwozów z żelaza i szkła, wśród betonowych blokowisk i w gwarze ulicznego zgiełku, nie sposób na pozór dostrzec tragedii miasta sprzed lat ponad siedemdziesięciu. Kroczymy dziś ulicami, których wielokrotnie przed wojną nie było i nie znamy na co dzień przebiegu tych, którymi nasi poprzednicy uciekali przed łapanką, czy godziną policyjną. Nie ma już, poza paroma niewielkimi pozostałościami, murów co przegrodziły ulice i więzi koleżeńskie, sąsiedzkie, ludzkie. Nie robił tego Polak czy Warszawiak, ale uczynił to obcy w mieście okupant, który gardził podbitymi narodami - jednych uznając za podludzi, a innych wprost za nieludzi. Trudny to był czas i nie łatwo było zdobyć się na opór, wiedząc, że szanse na powodzenie są niewielkie, a w zasadzie żadne, patrząc z militarnego punktu widzenia. A jednak dwukrotnie Warszawiacy chwycili za broń. Licząc na reakcję mocarstw ówczesnego świata. I dwukrotnie srodze się zawiedli. Dziś i w kolejne dni chcemy przypomnieć tamte wydarzenia, z wiosny roku 1943, gdy wybuchło Powstanie w Warszawskim Getcie. Za przewodnika po tamtych dniach posłuży Nam książka “1859 dni Warszawy” Władysława Bartoszewskiego.


26 kwietnia - Poniedziałek Wielkanocny
Grupy Bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej zabarykadowane w umocnionych bunkrach stawiają nadal opór na Miłej, Wołyńskiej, Szczęśliwej, Niskiej i Stawkach.

"1330 Żydów wydobyto z bunkrów i natychmiast zlikwidowano - raportuje Stroop - 362 Żydów zastrzelono w walce. Coraz bardziej staje się widoczne, że teraz przychodzi kolej na najbardziej zaciętych i najoporniejszych Żydów i bandytów. [...] Schwytano rozmaitych Żydów, którzy utrzymywali ścisłą łączność i wspólnie pracowali z polską grupą terrorystyczną."

Poza mury getta dociera na stronę "aryjską" ostatni raport komendy Żydowskiej Organizacji Bojowej: "Liczba naszych strat, a więc ofiar rozstrzeliwań i pożarów, w których spłonęli mężczyźni, kobiety i dzieci, jest ogromna. Zbliżają się nasze ostatnie dni. Ale dopóki broń spoczywa w naszych rękach, dopóty będziemy nadal walczyć i stawiać opór".

W mieście rozplakatowano obwieszczenie podpisane przez "szefa policji okręgu warszawskiego", w którym przypomina się o karze śmierci grożącej za udzielenie pomocy w jakiejkolwiek formie Żydom przebywającym poza gettem, jak tez o zagrożeniu zesłaniem do obozu koncentracyjnego za niedoniesienie policji o wiadomym fakcie pobytu Żyda poza gettem. 

Tym razem nie zachęcamy do spaceru, ale do tego by na chwilę przystanąć i pomyśleć, o Tych co odeszli. Co zwyczajnie jak co dzień my do pracy lub szkoły, tak Oni wyszli do Powstania. Wychodząc wiedzieli, że nie wrócą ani do swych domów, ani do swych bliskich, ale tak samo jak ty i ja mieli w kieszeniach klucze od mieszkań, a w sercach miłość do ojców, matek, żon, mężów, braci, sióstr i dzieci. Wbrew pozorom nie wyróżniali się niczym szczególnym, poza tym aktem woli by pójść walczyć. Dziś nikt nas do walki nie zmusza, nie każe żegnać się z bliskimi, nie każe wybierać między biernym pogodzeniem się z wyrokiem śmierci, a rozpaczliwym krzykiem wyrażonym rzutem butelki czy strzałem z broni. Nikt nie wypędzi nas z mieszkań, a domów nie spali i nie zrówna z ziemią. Nie wysadzi naszych świątyń i ulic, placów i skwerów nie obróci w pustynię gruzów. Więc pamiętajmy o tych co odeszli, a także o tych którym teraz wojna zabiera to wszystko co i naszym poprzednikom zabrała. Lekcja płynąca z Powstania w Warszawskim Getcie jest taka, że zawsze jest wybór między biernością pogodzenia się z losem, a próbą zmierzenia się z nim w walce, więc dopóty walczysz jesteś zwycięzcą....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcu...

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa ...

Miasto44

Jak zapewne wszyscy wiedzą w tym roku obchody 70 rocznicy Powstania Warszawskiego miały dosyć rozbudowany charakter, można powiedzieć jak zwykle w przypadku okrągłej daty. Jednak tym co na pewno było wyróżniającym elementem tych działań była organizacja specjalnego przedpremierowego pokazu filmu Miasto 44 w reżyserii Jana Komasy dla prawie 12 000 widzów na Stadionie Narodowym.  My tam byliśmy, film widzieliśmy i chcemy się Wami podzielić wrażeniami z tego wydarzenia. Na wstępie trzeba powiedzieć, że w dosyć niedługim czasie po projekcji właśnie reżyser stwierdził, że prace nad filmem się nie zakończyły i nie jest to finalny obraz. Potem nastąpiło pewne dementi, że była jednak to projekcja specjalnej wersji przygotowanej do emisji właśnie tym konkretnym miejscu i czasie. Wobec tego i my pozwolimy uczynić sobie pewne zastrzeżenie, że nasza recenzja, choć lepiej było by powiedzieć notatka dla naszych czytelników, jest bardzo subiektywnym zapisem wrażeń i odczuć jakie mieli...