Przejdź do głównej zawartości

Utracone miasto Warszawa wczoraj i dziś - premiera albumu niezwykłego


Wczoraj znów dane nam było odwiedzić siedzibę największej warszawskiej księgarni z sieci Świata Książki. Jak się zapewne domyślacie stało się to za sprawą wydawnictwa Skarpa Warszawska i to kolejny już raz. Jednak tym razem premierowe spotkanie nie dotyczyło nowej książki z serii "Echa dawnej Warszawy" ale albumu, na który jak zdradził w czasie spotkania Rafał Bielski - szef wydawnictwa, przyszło i Im i Nam czytelnikom, czekać aż 5 lat. To czekanie jednak sprawiło, że faktycznie udało się stworzyć coś zupełnie nowego, a w zasadzie trafniej rzecz ujmując, udało się ustalić zupełnie nowy poziom jeśli chodzi o wydawanie albumów o dawnej Warszawie.


Na czym ta innowacyjność polega? Mianowicie bynajmniej nie na złożeniu w jednym wydawnictwie starych i nowych fotografii tych samych miejsc czy kadrów w Warszawie przedwojennej i współczesnej. Tą nowością jest poziom szczegółowości opisów poszczególnych zdjęć. Punktem wyjścia do stworzenia publikacji był olbrzymi, jeśli nie największy zbiór pocztówek przedstawiających stolicę z okresu przed 1939 r., który udało się zgromadzić wytrawnemu znawcy widoków miasta z tamtych czasów jakim jest Rafał Bielski. Jednak samo to było jeszcze za małym przyczynkiem, do powstania nowej jakości. Tym drugim sprawcą był Jakub Jastrzębski, ze swoją głęboką znajomością detali i niuansów, po których można dokonać bardzo precyzyjnego datowania warszawskich fotografii. To właśnie jego pasji i umiejętnościom dochodzenia do możliwie jak najlepszego opisu także pod względem umiejscowienia na planach dawnej stolicy poszczególnych obiektów, w dużej mierze ów album zawdzięcza swoją wyjątkowość. Trzecim ze współautorów dzieła jest Grzegorz Krawczak, który podjął się trudnego wyzwania odtworzenia w możliwie najbardziej wierny sposób kadrów z dawnych pocztówek w ujęciach ze współczesnej Warszawy.



Teraz zaś słów kilka wypada rzec o samym dziele, skoro już było ono wspomniane jako wyjątkowe. Po pierwsze, na dużą pochwałę zasługuje doskonałe wyważenie, w doborze samych zdjęć, jak i formy ich prezentacji. Duże powiększenia umożliwiają czytelnikowi niejako samodzielną zabawę w detektywa i poszukiwanie ciekawych detali na reprodukowanych pocztówkach. Dużym ułatwieniem są ramki z numerami wskazujące te cechy charakterystyczne które umożliwiły wspomniane wcześniej precyzyjne wydatowanie danego zdjęcia. Jak chociażby jaką rolę odgrywał rodzaj nawierzchni i o czym on nam dziś mówi na danym zdjęciu. Całość jest bardzo ciekawie opracowana pod względem graficznym i kolorystycznym. Co sprawia, że można to wydawnictwo traktować na kilku poziomach i ma szansę ono zgodnie z zamysłem wydawcy trafić do możliwie szerokiego kręgu odbiorców. Zarówno tych co Warszawę przedwojenną znają już całkiem nieźle, jak i tych co dopiero zaczynają swą przygodę z poznawaniem tego zupełnie innego miasta. Ten balans informacji czasem zupełnie wydawało by się oczywistych, a czasem zaskakujących czytelnika pozwala skupić się na tym co najważniejsze, czyli na takim ćwiczeniu wyobraźni przestrzennej, Można sobie wyobrazić jak to miasto wyglądało w całości i jak wyglądało by współcześnie - album ten jest ku temu doskonałą pomocą. Jednak zostawia sporo miejsca do tego by ruszyć głową i dopasować nasze wyobrażenia do tego jak się naprawdę poszczególne rzeczy miały. Co więcej pozwala czytelnikowi zakochać się w Warszawie zarówno tej której już nie ma, jak i tej współczesnej i się z nią utożsamić. Niejako ją oswoić i zrozumieć czemu dziś wygląda tak, a nie inaczej szczególnie jej ścisłe centrum. 


Kto zechce z łatwością odnajdzie tu wskazówki, gdzie jeszcze można tę starą Warszawę zobaczyć na żywo, choć w niewielkich, czasami nawet najmniejszych jej ocalałych fragmentach. Jak chociażby to co nam zostało po jednym z Warszawskich dworców kolejowych na Pradze, a dziś mieści w sobie tak prozaiczną agendę handlową jak skup złomu. Będziemy mogli też zobaczyć jak wyglądała niedziela na stołecznych ulicach, a także jak wyglądał mokry wieczór na jednej z dobrze znanych warszawskich arterii. Z albumu tego można się dowiedzieć nie tylko o tym co kiedyś istniało, a już go nie ma, ale także i o tym co miało zaistnieć lecz nie doczekało się realizacji mimo nawet bardzo zaawansowanych działań w tym kierunku, jak choćby figura Chrystusa Króla na jednym ze znanych i bardzo uczęszczanych placów miasta. To tak tyle pokrótce o samej publikacji, nad którą się jeszcze być może pochylimy w osobnym poście, lecz dajcie nam trochę czasu, skoro sam szef wydawnictwa nad pierwszymi kilkunastoma stronami jak przyznał spędził kilka ładnych godzin analizując zdjęcia i informacje, to i Nam wypada zatrzymać się nad nimi dłużej w osobnym wpisie.



Wracając do wydarzenia jakim było spotkanie premierowe, to trzeba przyznać organizatorom, że nie ulegają pokusie sztampowości i zawsze czymś zaskakują przybyłych gości. Tym razem zaskoczenia były dwa. Po pierwsze postać konferansjera, albowiem okazał się być nim słynny i dobrze znany z ekranów telewizorów "Pan Lotto", czyli Ryszard Rembiszewski. Nienaganna prezencja i maniery wraz z jakże ciepłą i charakterystyczną barwą głosu, to naprawdę oprawa z najwyższej konferansjerskiej półki połączona z latami doświadczenia w budowaniu kontaktu z widzami. Wszytko to sprawiało, że spotkanie przebiegało płynnie i w niezwykle miłej atmosferze. 




A zaskoczenie numer dwa ? Tu dla odmiany gadżet ale z tych retro, prosty i przydatny zarazem, a także dosyć niebanalny choć kiedyś chyba całkiem powszechny - drewniana zakładka do książki  wypalonym wizerunkiem zbliżenia na figurę króla Zygmunta z kolumny na Krakowskim Przedmieściu oraz logo wydawnictwa Skarpa Warszawska. Zakładki te były do wygrania w mini-konkursie podczas trwania spotkania, polegającym na trafnym określeniu umiejscowienia obiektów z przedwojennych pocztówek stolicy. Innym sposobem na ich otrzymanie było cierpliwe odstanie we wcale nie małej kolejce po autografy trzech wspomnianych autorów albumu. Co i Nam się uczynić szczęśliwie udało.

Na koniec nie pozostaje Nam nic innego, niż zaprosić Was do tego by wyjść z domu, bogatsi o wiedzę zawartą w tym wydawnictwie i spróbować samemu odwiedzić choć kilka z przedstawionych w nim lokalizacji. Głęboko wierzymy, że Warszawy nie da się poznać jedynie z za biurka czy z pozycji miękkiego fotela doskonałego do czytania książek. Trzeba ruszyć w miasto, by się w Nim zakochać, a przecież dużo łatwiej żyć na co dzień z kimś kogo się kocha.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa

Szkot w Warszawie

Dziś chcielibyśmy opowiedzieć Wam o pewnym Szkocie, który pomimo kiedyś pełnionych funkcji, dziś jest niemal zupełnie zapomniany. My przypomnieliśmy sobie o nim spacerując po Starym Mieście. To tu na jednej z kamieniczek przy ul. Wąski Dunaj umieszczona jest dotycząca go pamiątkowa tabliczka.  Ciekawa jest już nawet sama kamienica, na której umieszczone zostało upamiętnienie. Jej adres to Wąski Dunaj  10, choć wejście znajduje się od strony ul. Szeroki Dunaj. Jest to Kamienica Szewców, w której mieści się obecnie  Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, o którym Wam zresztą opowiemy  w osobnym  poście. Wróćmy jednak do naszego Szkota. Aleksander Czamer, a właściwie Alexander Chalmers, urodził się ok. 1645 r. w Szkocji. Obywatelstwo Starej Warszawy uzyskał blisko 27 lat później.  Wtedy to także stał na czele kolonii szkockiej w mieście. W  rok później odkupił od Tomasza Straga kram na Rynku Starego Miasta i uzyskał tytuł kupca królewskiego. Był on właściciel