Przejdź do głównej zawartości

Warszawskie ulice w ogniu walki - 8 września 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę.

My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku 1944. Jak co roku, chcemy pomóc Wam w lepszym poznaniu tej tragicznej i wielkiej historii. Jak zapewne trafnie się domyślacie, znów będzie to cykl wpisów w formie kalendarium Powstania Warszawskiego. Tym razem chcemy się skupić na tym by pokazać konkretne miejsca i wydarzenia, tak by można było każdego dnia odwiedzić tych niemych świadków o których wspomnieliśmy na początku postu. Jako źródło dla naszych tegorocznych wpisów w tym cyklu przyjęliśmy książę Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski Przewodnik po powstańczej Warszawie.



Okrąg 2 / Czerniakowska (Hafenstrasse) 200
Fatalnie obeszła się wojna z domem spółdzielczym pracowników Banku Polskiego przy Czerniakowskiej 200. Dom, którego skrzydła ciągnęły się wzdłuż ulic Wilanowskiej i Okrąg, zbudowano w roku 1928 według projektu Stanisława Filasiewicza. W wyniku działań wojennych dom bankowców utracił narożną część i dziś na tym miejscu wznosi się niewielki wieżowiec z lat sześćdziesiątych. Przetrwały jednak oba boczne skrzydła, którym warto przyjrzeć się bliżej. Wieńczące je "rogate" gzymsy są interesującym przykładem warszawskiej art déco. Ciekawa jest też metalowa brama ze złoceniami, wykonana w tym samym stylu - dzieło firmy "Dobrowolski i s-ka".
W trakcie Powstania budynek był jednym z bastionów powstańczych na Górnym Czerniakowie.
- Już 1 sierpnia około osiemnastej przed budynkiem tym poległ mój kolega, strzelec Tadeusz Dobrzański "Biały", żołnierz plutonu 1140. Zgrupowania "Konrad". Posłano go z patrolem rozpoznawczym i wdał się w strzelaninę z Niemcami zajmującymi garaże na Wilanowskiej. Razem z nim ranny został strzelec "Furman", Wacław Wagner. Gdzie go potem pochowali, nie wiem - relacjonuje Jerzy Sienkiewicz "Rudy".
Mieszkańcy budynku wciągnęli poległego do bramy, zajęli się też rannym. "Biały", który poległ w drugiej godzinie Powstania, był z zawodu lakiernikiem samochodowym. Należał do pokolenia Kolumbów - miał równo dwadzieścia lat.
- Jego droga konspiracyjna prowadziła przez kompanię szturmową "Odwet" aż do grupy szturmowej plutonu 1140. w drugiej kompanii Zgrupowania "Konrad". Poznałem go na jakiejś zbiórce szkoleniowej - wspomina Sienkiewicz.
Kolejny powstańczy rozdział w dziejach budynku zaczął się nocą z 7 na 8 września 1944 roku, gdy na Górny Czerniaków przysłany został ze Śródmieścia kapitan "Kryska" - Zygmunt Netzer. Razem z nim przybyły cztery kompanie bardzo źle uzbrojonego wojska. "Kryska" ulokował swój sztab właśnie w domu na Czerniakowskiej 200.
- Dowodził stamtąd odcinkiem na Czerniakowie, aż do przybycia podpułkownika "Radosława" z oddziałami "Czata" i "Broda", które w dużym stopniu wzmocniły obronę Czerniakowa - opowiada "Rudy".
"Radosław" objął dowództwo wraz z miejscem postoju sztabu, a "Kryska", który został jego zastępcą, przeniósł się na Zagórną, gdzie 12 września został ciężko ranny.
W oficynie kamienicy ulokował się też szpital powstańczy. Prowadził go Zygmunt Kujawski "Brom". O szpitalu przeczytać można w "Pamiętnikach żołnierzy batalionu "Zośka"", w bardziej literackiej wersji opisał go autor "Kamieni na szaniec"Aleksander Kamiński w książce "Zośka i Parasol". Czytamy tam o Jerzym Zborowskim "Jeremim", który ocknął się ranny w szpitalu: "Odzyskują przytomność, już początkami świadomości chwycił strzelaninę, wybuchy, krzyki i jakiś nerwowy ruch. Leżał na noszach tuż obok nieprzytomnego powstańca. Panował niewiarygodny ścisk i zaduch. Przez szpary okienek i drzwi wdzierał się dym. Nieludzki ryk człowieka, któremu lekarz łamał kość udową, zagłuszał nawet walkę toczącą się gdzieś w pobliżu".
Od połowy września domu, stanowiącego bastion zamykający wylot Wilanowskiej, broniły plutony Batalionu "Zośka", zmuszone do wycofania się z linii ulic Rozbrat i Szarej. Byli tam też żołnierze "Czaty" kapitana "Motyla" (Zbigniewa Ścibora-Rylskiego) i "Kryski". Ciężkie walki o budynek rozgorzały 16 września, gdy Niemcy dotarli w jego pobliże. Odział pionierów Wehrmachtu, osłaniany przez działo szturmowe czy może czołg, wysłał w kierunku domu "goliata" - bezzałogową tankietkę, zdalnie kierowaną z ukrycia za pomocą długiego kabla, a nafaszerowaną pięćdziesięcioma kilogramami materiałów wybuchowych.
- Pierwszy "goliat" nie dotarł pod budynek, unieruchomili go "berlingowcy" strzałem z rusznicy - mówi "Rudy".
Jednak Niemcy puścili drugą tankietkę. Jednocześnie zaczęli morderczy ostrzał budynku z dział szturmowych. Tym razem Powstańcom nie udało się zatrzymać pojazdu z ładunkami wybuchowymi. Eksplodował pod samym narożnikiem od strony Czerniakowskiej.
Pomimo walk doktor "Brom" wciąż operował. Dopiero gdy Niemcy wdarli się do budynku "wytarłszy ręce o fartuch, poszedł śpiesznie z doktorem Bogdanem do swego pokoju w północnej części gmachu, by zabrać stamtąd żelazną porcję lekarstw".

Jak dobrze wiecie, jedną z naszych tradycji jest zachęcanie Was do spacerów, tak by miasto i jego historię poznawać przez nogi. Tym razem proponujemy, byście lekko zmodyfikowali swoją rutynę trasy z domu lub do niego, tak by przez te 63 zahaczyć przynajmniej o kilka z tych miejsc. Uważamy, że warto zabrać ze sobą świeczkę, kwiat lub jakiś inny przedmiot którym zechcecie wyrazić swoją pamięć o Powstańcach. Niech widzą, że Warszawiacy wciąż pamiętają ! A jeśli będziecie mieć odrobinę szczęścia, to kto wie może jeszcze uda wam się spotkać jednego lub jedną z nich, a wtedy może się stać coś co pozostanie z Wami na zawsze. Spotkanie z prawdziwym bohaterem z krwi i kości, człowiekiem który już za życia został legendą. I to jest coś niezwykłego czego Wam serdecznie życzymy, bo nam było to dane więcej niż raz, a ciągle nam mało, a w więc w drogę, idźmy i pamiętajmy, żywi i umarli czekają na nas !!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa