Przejdź do głównej zawartości

Warszawskie Getto Walczy - 21/22 kwietnia 1943 r.

Wielu spośród Was pamięta zapewne, nasze zeszłoroczne kalendarium Powstania Warszawskiego. Tym razem chcielibyśmy zaproponować kolejną serię tego typu postów. W tej edycji jednak, będziemy chcieli przybliżyć Wam choć trochę wydarzenia, które rozegrały się w Warszawie wiosną 1943 r. Powstanie w Getcie Warszawskim było, jest i pozostanie wydarzeniem szczególnie zasługującym na upamiętnienie. Działania wówczas podjęte przez niemieckich okupantów wobec mieszkańców "żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej" były swego rodzaju "krwawym poligonem" na którym oprawcy zdobywali doświadczenie, w skutecznym niszczeniu miasta i obywateli, którzy podjęli walkę w jego obronie. Warszawy, która w łunach pożarów i dymach popiołów, gruzach kamienic i strzępach ludzkich ofiar odchodziła do przeszłości. 

Podobnie jak poprzednio, tak i teraz postanowiliśmy się oprzeć na jednym z pośród wielu dostępnych książkowych edycji kalendariów. Tym razem naszym źródłem jest publikacja Karola Mórawskiego Kartki z dziejów Żydów warszawskich wydana w 2011 roku w Warszawie przez Wydawnictwo Nowy Świat. W naszej opinii jest to pozycja na tyle łatwa i przystępna, że wydaje się być wprost odpowiednią do zdobycia podstawowych informacji o przebiegu tragicznych zdarzeń z wiosny 1943 roku w Warszawie.


21/22 kwietnia
Bojowcy ŻOB ewakuują pozostałą ludność cywilną z rejonów zagrożonych walkami do bezpiecznych jeszcze bunkrów na terenie getta.

Dziś, często jeszcze wczoraj dobrze widoczne, ślady przebiegu: dawnych ulic, domów czy placów, z każdym dniem się coraz bardziej zacierają. Często na skutek ignorancji albo braku szacunku do reliktów przeszłości, przepadają okazje do zachowania cennych pamiątek jakie do naszych dni przechowała ziemia. Wielokrotnie kierownictwo lub pracownicy wielu prywatnych i publicznych inwestycji, wykazało się brakiem wrażliwości i świadomości na temat historii przestrzeni miejskiej w jakiej działają. Takie sytuacje w gorzki niestety sposób uświadamiają nam, jak ogromnie dużo pozostaje w tej materii do zrobienia. Mamy nadzieję, że także i my w ten skromny sposób, przyczynimy się choć odrobinę do poszerzenia świadomości historycznej współczesnych mieszkańców naszej stolicy, o w sumie przecież nie tak bardzo odległych dziejach tego miasta.

Na koniec nie pozostaje Nam nic innego niż jak zwykle, korzystając z coraz lepszej pogody, zaprosić wszystkich Was na spacer. Mamy nadzieję, że chodząc ulicami Warszawy przystaniecie czasem i wspomnicie ludzi, którzy wiele lat temu oddali życie za swoją, ale i naszą wolność.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa

Szkot w Warszawie

Dziś chcielibyśmy opowiedzieć Wam o pewnym Szkocie, który pomimo kiedyś pełnionych funkcji, dziś jest niemal zupełnie zapomniany. My przypomnieliśmy sobie o nim spacerując po Starym Mieście. To tu na jednej z kamieniczek przy ul. Wąski Dunaj umieszczona jest dotycząca go pamiątkowa tabliczka.  Ciekawa jest już nawet sama kamienica, na której umieszczone zostało upamiętnienie. Jej adres to Wąski Dunaj  10, choć wejście znajduje się od strony ul. Szeroki Dunaj. Jest to Kamienica Szewców, w której mieści się obecnie  Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, o którym Wam zresztą opowiemy  w osobnym  poście. Wróćmy jednak do naszego Szkota. Aleksander Czamer, a właściwie Alexander Chalmers, urodził się ok. 1645 r. w Szkocji. Obywatelstwo Starej Warszawy uzyskał blisko 27 lat później.  Wtedy to także stał na czele kolonii szkockiej w mieście. W  rok później odkupił od Tomasza Straga kram na Rynku Starego Miasta i uzyskał tytuł kupca królewskiego. Był on właściciel