Przejdź do głównej zawartości

Imieniny Jana Kochanowskiego


Im robi się cieplej, tym w więcej imprez obfitują weekendy. My w tym tygodniu postanowiliśmy wybrać się na imieniny pewnego znanego pana. I o tym właśnie chcemy Wam dziś opowiedzieć.



Na czwartą już z kolei edycję Imienin Jana Kochanowskiego, Biblioteka Narodowa po raz kolejny zaprosiła do Ogrodu Krasińskich. Tym razem bohaterami byli Franciszka i Stefan Themersonowie, jedni z najbardziej oryginalnych artystów awangardowych w polskiej sztuce XX wieku.







Jak co roku, największe emocje towarzyszyły meczowi poetyckiemu z udziałem aktorów i dziennikarzy. W tym roku byli to m.in. Roma Gąsiorowska, Joanna Brodzik, Marian Opania i Zbigniew Zamachowski. 

Dwie drużyny stoczyły pojedynek na jak najlepsze odczytanie wylosowanych fragmentów literackich. Rozstrzygnięcie leżało dosłownie w rękach publiczności, albowiem to ona poprzez podniesienie dłoni przez odpowiednio większą liczbę widzów, decydowała o wyborze zwycięzcy. 

W tym roku motywem przewodnim meczu było zderzenie awangardy i klasyki, można było posłuchać utworów m.in. Stefana Themersona oraz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Im również poświęcona została gra miejska Booklooker w drzwiach, którą poprowadziła  Roma Gąsiorowska  









W bogatej ofercie imprez, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Na jednej z czterech scen, jakie zaaranżowane zostały w parku, zespół Klubu Komediowego pokazał m.in. spektakl Fabularny przewodnik po ostatnich pożegnaniach. Można było również wziąć udział w licznych panelach dyskusyjnych, a także plenerowych spotkaniach Klubu z Kawą nad Książką. Także dla najmłodszych uczestników imprezy przygotowano liczne atrakcje. Mogli oni wziąć udział w spektaklach teatralnych i muzycznych oraz warsztatach. 

Stałym elementem Imienin Jana Kochanowskiego jest wykonanie na żywo fragmentów Pieśni świętojańskiej o Sobótce autorstwa solenizanta. Co roku wykonuje go inna aktorka lub śpiewaczka, tym razem była to Ania Rusowicz z akompaniamentem Magdy Tejchmy. Wieczór zakończył dansing z zespołem Mitch & Mitch.






Na wielu straganach wydawnictw i antykwariatów można było kupić interesujące książki, nam oczywiście udało się coś upolować. Inną propozycją była wymienialnia gdzie, jak sama nazwa wskazuje, można się było wymienić już przeczytanymi pozycjami. Przy okazji odbyły się również liczne spotkania autorskie. Miłośnicy literatury mogli również zjeść i napić się w plenerowych kawiarniach i księgarniokawiarniach. 

Na koniec nie pozostaje nam nic innego niż zaprosić Was na spacer. Tym razem zapraszamy na niego dopiero za rok. Widzimy się wówczas na kolejnych Imieninach Jana Kochanowskiego, na których na pewno będziemy.


Komentarze

  1. Byłam na Imieninach po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Świetna impreza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uważamy, że to świetna impreza i mamy nadzieję być na kolejnej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie zobaczyć inną relację tej samej imprezy. Nieskromnie polecam też swoją:) http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie, każdy widzi ją nieco inaczej i na co innego zwraca uwagę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa

Szkot w Warszawie

Dziś chcielibyśmy opowiedzieć Wam o pewnym Szkocie, który pomimo kiedyś pełnionych funkcji, dziś jest niemal zupełnie zapomniany. My przypomnieliśmy sobie o nim spacerując po Starym Mieście. To tu na jednej z kamieniczek przy ul. Wąski Dunaj umieszczona jest dotycząca go pamiątkowa tabliczka.  Ciekawa jest już nawet sama kamienica, na której umieszczone zostało upamiętnienie. Jej adres to Wąski Dunaj  10, choć wejście znajduje się od strony ul. Szeroki Dunaj. Jest to Kamienica Szewców, w której mieści się obecnie  Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, o którym Wam zresztą opowiemy  w osobnym  poście. Wróćmy jednak do naszego Szkota. Aleksander Czamer, a właściwie Alexander Chalmers, urodził się ok. 1645 r. w Szkocji. Obywatelstwo Starej Warszawy uzyskał blisko 27 lat później.  Wtedy to także stał na czele kolonii szkockiej w mieście. W  rok później odkupił od Tomasza Straga kram na Rynku Starego Miasta i uzyskał tytuł kupca królewskiego. Był on właściciel