Przejdź do głównej zawartości

Zimowy Wieczór Światła


Sobotni wieczór jak i bardzo wielu innych warszawiaków postanowiliśmy spędzić na plenerowej imprezie zwanej "Zimowym Wieczorem Światła" a organizowanej w Łazienkach Królewskich. I o tym właśnie chcemy jeszcze dziś "na gorąco" Wam opowiedzieć.





Początek imprezy zaplanowano na godzinę 19, wiele osób, podobnie jak my postanowiło jednak przyjść wcześniej i pospacerować po parku nim zjawią się w nim tłumy. W tym czasie można było również zaopatrzyć się w lampiony i co szczególnie nas zainteresowało publikacje o Łazienkach w promocyjnych cenach. Punktualnie o ustalonej porze, z trzech punktów startowych: spod bramy przy Pomniku Chopina w Alejach Ujazdowskich, bramy od strony ul. Gagarina i bramy przy ul. Agrykoli, ruszyły odmiennymi szlakami trzy grupy spacerowiczów. Trasa Chopinowska prowadziła przez Ogród Oranżeryjny, obok Białego Domku, aż na Promenadę Królewską. Na Trasie Zegarowej uczestnicy mogli po raz ostatni przed wiosennym sezonem podziwiać iluminacje świąteczne Alei Chińskiej, Zegar z rzeźbą A. Myjaka, Świątynię Sybilli i Biały Domek. Z kolei Trasa Królewska poprowadziła spacerowiczów przez Ogród Chiński, Mostek Kaskadowy i Amfiteatr. Każda grupa prowadzona była przez przewodnika, który opowiadał historie związane z mijanymi miejscami. Finał wszystkich trzech tras zlokalizowany był przed Pałacem na Wyspie. Można było tu wysłuchać koncertu zespołu Sonofrenia, który wykonał improwizowany utwór „Horyzont cząstek”.


Wieczór ten był częścią międzynarodowego projektu Ogrody Światła. Oprócz Łazienek Królewskich Zimowy Wieczór Światła obchodzony był w tym samym czasie w Zamku w Lunéville we Francji, Parku Księcia Bad Muskau w Niemczech i Muzeum Carskie Sioło w Sankt Petersburgu w Rosji.







Niesamowita nocna iluminacja parku i znajdujących się tu obiektów zrobiła na nas duże wrażenie. Dlatego na koniec chcemy Was zaprosić na kolejny Wieczór Światła, który niewątpliwie już wkrótce odbędzie się w tym samym miejscu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa