Przejdź do głównej zawartości

"Urodziłam się w Warszawie"



Tym razem prezentujemy Wam coś bardzo współczesnego. Coś co może ci z Was, którym zdarzyło się być w okolicy Uniwersytetu Warszawskiej lub Biblioteki Uniwersyteckiej widzieli. 

Mural 3D Urodziłam się w Warszawie, bo o nim mowa, znajduje się na ulicy Lipowej, na budynku, w którym mieści się biblioteka miejska. Powstał on w 2010 roku jako element ścieżki Śladami Marii Skłodowskiej-Curie po Warszawie. Był to artystyczno-informacyjny projekt zrealizowany na zlecenie miasta z okazji obchodzonego w 2011 roku Roku Marii Skłodowskiej-Curie. Wszyscy chyba wiedzą kim była ta dama, nie wszyscy jednak wiedzą jakie były jej związki ze stolicą. O tym związku najlepiej w każdym ze swych przemówień wspominała sama noblistka, zaczynały się one bowiem od słów Urodziłam się w Warszawie.

Jako pierwsze elementy ścieżki, do połowy 2011 roku, powstały cztery murale, związane z warszawskim okresem życia Tej noblistki. Pierwszy z nich to nasz dzisiejszy bohater, namalowany w okolicy licznych instytucji świata uniwersyteckiego, miał podkreślać wkład Marii w rozwój nauki jako takiej. Drugi z murali pojawił się przed wejściem do stacji metra Centrum, tam gdzie w czasach Skłodowskiej znajdował się Dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Trzeci namalowano przy ulicy Nowolipki 11, gdzie w latach 60-tych XIX wieku stała kamienica, w której mieszkała rodzina Skłodowskich. Ostatni zaś powstał na elewacji założonego przez noblistkę Centrum Onkologii. Jesienią w miejscach związanych jej życiem stanęło wiele ciekawych instalacji artystycznych. Jeśli ktoś z Was chciałby się dowiedzieć czegoś bliższego o poszczególnych elementach owej ścieżki to zapraszamy na oficjalną stronę projektu Urodziłam się w Warszawie.

Tymczasem Tu, My jedynie króciutko wspomnimy tylko o pierwszym z murali. A więc tak: powstał on w czasie wielkich mrozów 2010 roku. Jego autorem jest Good Looking Studio prowadzone przez Bartka Leśniewskiego i Karola Szufladowicza. Sama noblistka przedstawiona jest na nim w konwencji komiksowej, niczym super-bohaterka.

Jeśli więc ktoś z Was, będzie pogłębiał swą wiedzę w okolicy ulicy Lipowej w Warszawie, to serdecznie polecamy przywitanie się z naszą wielką noblistką. 

Komentarze

  1. Fajny ten mural, aż pojadę go zobaczyć, niech tylko cieplej się zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie, a jak już będzie naprawdę ciepło to po sąsiedzku można wstąpić na lody https://www.facebook.com/cukiernialodynapatyku

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten mural zaraz zniknie, budynek zaczęto rozbierać

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten mural zaraz zniknie, budynek zaczęto rozbierać

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, był ciekawy i można go było zachować :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa

Szkot w Warszawie

Dziś chcielibyśmy opowiedzieć Wam o pewnym Szkocie, który pomimo kiedyś pełnionych funkcji, dziś jest niemal zupełnie zapomniany. My przypomnieliśmy sobie o nim spacerując po Starym Mieście. To tu na jednej z kamieniczek przy ul. Wąski Dunaj umieszczona jest dotycząca go pamiątkowa tabliczka.  Ciekawa jest już nawet sama kamienica, na której umieszczone zostało upamiętnienie. Jej adres to Wąski Dunaj  10, choć wejście znajduje się od strony ul. Szeroki Dunaj. Jest to Kamienica Szewców, w której mieści się obecnie  Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, o którym Wam zresztą opowiemy  w osobnym  poście. Wróćmy jednak do naszego Szkota. Aleksander Czamer, a właściwie Alexander Chalmers, urodził się ok. 1645 r. w Szkocji. Obywatelstwo Starej Warszawy uzyskał blisko 27 lat później.  Wtedy to także stał na czele kolonii szkockiej w mieście. W  rok później odkupił od Tomasza Straga kram na Rynku Starego Miasta i uzyskał tytuł kupca królewskiego. Był on właściciel