Przejdź do głównej zawartości

Szlakiem praskich kapliczek


Do naszych rąk trafiła najnowsza pozycja wydawnicza Skarpy Warszawskiej, tym razem mająca postać przewodnika po prawej stronie miasta. Nie jest to oczywiście kwestia przypadku, albowiem w tym roku Praga obchodzi swój jubileusz 370-lecia. Łatwo to zauważyć, zaraz za okładką i kartą tytułową znajdziemy bowiem słowo do czytelników książki skierowane przez burmistrza Pragi Północ pana Wojciecha Zabłockiego. Przypominane zostało w nim wydarzenie z dnia 10 lutego 1648 r. kiedy to król Władysław IV nadał Pradze przywilej miejski. W tym krótkim tekście wyjaśniony został również fakt dlaczego trasy zwiedzania tej części współczesnego miasta koncentrują się wokół kapliczek podwórkowych i ulicznych. Te zaś współtworzą unikatowy klimat Pragi powstały w efekcie działań niegdysiejszych lokalnych społeczności, które były zorientowane na dbałość o swoją mikro-ojczyznę jaką była dana kamienica lub ulica. Zaś same kapliczki są upamiętnieniem trudnych, często bardzo krwawych wydarzeń z przeszłości tej części stolicy.



Wracając do okładki i formatu książki, to należy podkreślić, że mamy przede wszystkim do czynienia z wydaniem praktycznym. Zarówno przystępne wymiary - rozmiaru szkolnego brulionu, elastyczna, a zarazem lakierowana okładka, czynią tę pozycję bardzo poręczną i ułatwiają i zachęcają zarazem do zabrania jej w teren. Zwykły papier, na którym została wydrukowana oraz czarno-białe fotografie poszczególnych kapliczek, a także mapki utrzymane w tonacji szarości nie są tu wadą, a zaletą. Istotnie obniżają one cenę książki, a zarazem w niczym nie utrudniają korzystania z niej. Mamy tu do czynienia z bardzo zdrowym podejściem, gdzie zachowano dobre proporcje między estetyką wykonania, a możliwością korzystania z tej pozycji w plenerze. Wszak mamy do czynienia z przewodnikiem, a nie z wydawnictwem albumowym!



Słowo o autorach, zdecydowanie najmocniejszym punktem książki są zdjęcia autorstwa Grzegorza Krawczaka. Udało się mu bowiem uchwycić klimat praskich kapliczek, ukazać ich różnorodną formę i umiejscowienie, a zarazem zapewnić łatwość identyfikacji danego obiektu w przestrzeni fizycznej. Za stronę merytoryczną książki odpowiadają z kolei Karolina Głowacka i Adrian Gajewski. Dwa pierwsze rozdziały mają za zadanie umożliwić czytelnikowi, dosyć szybkie zapoznanie się zarówno z historią samej, Pragi jak i z dziejami urokliwych kapliczek będących przecież głównym bohaterem tej publikacji.




Po tych dwóch rozdziałach wprowadzenia czytelnik trafia już na opis rozpoczynający trasę pierwszego z proponowanych spacerów, czyli przechadzki po Starej Pradze. Jest on też zarazem takim kondensatem najważniejszych informacji z dwóch poprzednich rozdziałów, co umożliwia przypomnienie ich sobie lub przyswojenie bezpośrednio przed rozpoczęciem wędrówki proponowaną trasą. Dalej znajdziemy czarno-białą, ale bardzo przejrzystą mapkę, na której mamy już zaznaczone poszczególne punkty marszruty oraz główne ulice. Dzięki czemu łatwo możemy się zorientować jak dojść do konkretnego obiektu. Dalej w kolejności numerów na poszczególnych stronach znajdziemy opis danej kapliczki wraz z jej dużym zdjęciem. I znów warto zauważyć, że taka kolorystyka nie przeszkadza w niczym, a nawet pobudza ciekawość czytelnika by zobaczyć jak konkretna figura się prezentuje na żywo w pełnej krasie barw. Drugi z proponowanych spacerów dotyczy obszaru Szmulowizny i  Michałowa, trzeci zaś wiedzie ulicami Nowej Pragi.




Patrząc po tym co głosi napis na okładce "Cykl ilustrowanych spacerów" i numer "1" na grzbiecie książki, należy przypuszczać iż publikacją tą wydawnictwo Skarpa Warszawska otwiera najprawdopodobniej nową serię varsavianistyczną tym razem skierowaną do miłośników poznawania stolicy poprzez piesze wycieczki. Wnioskując po tym jak został opracowany pierwszy numer tego cyklu, można się spodziewać, iż ulegnie wypełnieniu ważna luka, na warszawskim rynku księgarskim. Tym razem w zakresie literatury przewodnickiej skierowanej nie do wąskiego grona specjalistów, świetnie znających stolicę, ale przede wszystkim do jej mieszkańców, którzy będą mogli z pomocą takich książeczek zacząć przygodę z poznawaniem urokliwych zakątków Warszawy. Dodać warto, że często może i mniej znanych miejsc ogółowi ale przez to tym bardziej wartych odwiedzenia podczas weekendowych spacerów. Do czego zresztą nieodmiennie zachęcamy, idzie wiosna, a z nią coraz dłuższe i cieplejsze dni, które warto spędzić na traktach stolicy. Zatem życzymy Wam i sobie: oby do zobaczenia wkrótce na jednym z nich!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa

Szkot w Warszawie

Dziś chcielibyśmy opowiedzieć Wam o pewnym Szkocie, który pomimo kiedyś pełnionych funkcji, dziś jest niemal zupełnie zapomniany. My przypomnieliśmy sobie o nim spacerując po Starym Mieście. To tu na jednej z kamieniczek przy ul. Wąski Dunaj umieszczona jest dotycząca go pamiątkowa tabliczka.  Ciekawa jest już nawet sama kamienica, na której umieszczone zostało upamiętnienie. Jej adres to Wąski Dunaj  10, choć wejście znajduje się od strony ul. Szeroki Dunaj. Jest to Kamienica Szewców, w której mieści się obecnie  Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, o którym Wam zresztą opowiemy  w osobnym  poście. Wróćmy jednak do naszego Szkota. Aleksander Czamer, a właściwie Alexander Chalmers, urodził się ok. 1645 r. w Szkocji. Obywatelstwo Starej Warszawy uzyskał blisko 27 lat później.  Wtedy to także stał na czele kolonii szkockiej w mieście. W  rok później odkupił od Tomasza Straga kram na Rynku Starego Miasta i uzyskał tytuł kupca królewskiego. Był on właściciel