Przejdź do głównej zawartości

"Nawiedzona Warszawa"


Jak zapewne dobrze wiecie, piątkowe popołudnia zdarza nam się czasem spędzić na spotkaniu autorskim. Nierzadko miejscem tego typu wydarzeń jest dosyć dobrze wszystkim znana, z naszych poprzednich postów, księgarnia Świata Książki przy al. Solidarności. 


Organizator spotkanie, którym tym razem był "Fantom" fantastyczny dwumiesięcznik, nadał mu niezwykle intrygujący tytuł "Niewidzialna Warszawa: na straszno i na wesoło". Tamtego popołudnia była to okazja podwójna albowiem rozmowa dotyczyła dwóch autorów i ich dwóch książek. Chodziło o Adama Podlewskiego, którego najnowsza książka zatytułowana jest "Wars i Sawa" oraz Jacka Radzymińskiego, dla którego "Rozeznanie duchów" jest debiutem literackim. Pierwszego z autorów możecie kojarzyć z opublikowanej przez nas recenzji "Honoru i zbrodni", którą zapoczątkował swą przygodę z dłuższą formą prozatorską. Z kolei debiutant może być znany uczestnikom konwentów fantastycznych, gdzie opowiadał o horrorach oraz z pisania o mitologii związanej nomen omen z kultową, w pewnych środowiskach grą RPG Zew Cuthlu.


Gospodarzem spotkania był Stanisław Krawczyk - doktorant z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, który w swych badaniach zajmuje się m.in. socjologią kultury, literatury a także badaniem gier oraz jest miłośnikiem fantastyki. Na samym początku prowadzący zastosował ciekawą analogię - mianowicie kolory, w które ubrani byli autorzy przyrównał do ich książek. Powieść Adama określił jako jasną, zaś Jacka jako ciemną. Pisarze opowiadali o ich Warszawie, o tej, która przewija się w ich książkach, a także o swoich inspiracjach i planach na przyszłość.




Zgromadzona w księgarni publiczność, jak zwykle miała okazję zadać autorom pytania dotyczące książek i nie tylko. Zwyczajem poprzednich tego typu wydarzeń, na koniec spotkania była okazja do zdobycia autografów oraz możliwość zamienienia kilku słów w bezpośredniej rozmowie z pisarzami oraz zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia. 



Tymczasem kontynuując nasz zwyczaj, w ostatnim akapicie chcemy Was zaprosić na spacer. Tym razem jednak chcemy Wam zaproponować byście w czasie spaceru zrobili sobie przerwę i usiedli czy to na ławce, czy na trawie i choć na chwilę zatopili się w lekturze. Wszak świat pełen jest dobrych książek, które tylko czekają by je przeczytać. Zachęcamy do lektury !  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa