Przejdź do głównej zawartości

"Zburzona historia, Warszawa w latach 1945-1948"


Dziś chcemy zaprosić Was do Muzeum Techniki i Przemysłu NOT. Trochę może niespodziewanie, ale to tu właśnie od 16 lutego prezentowana jest wystawa " Zburzona historia, Warszawa w latach 1945-1948 ... za parawanem technicznych uzasadnień". 


Od samego początku swojego powstania wystawa ta budzi duże kontrowersje. Dlatego też, by dobrze oddać charakter samej ekspozycji, jak i dyskusji jej towarzyszącej, postanowiliśmy posłużyć się kilkoma wypowiedziami innych osób, które przedstawimy poniżej.


Na początek wypada zaprezentować jak sprawę postrzega samo Muzeum Techniki, które tak opisuje wystawę : 

W latach 1945 - 1948, pod naciskiem Wydziału Urbanistyki BOS przystąpiono do masowych wyburzeń setek spalonych, nadających się do odbudowy kamienic czynszowych. Pogotowie Budowlane BOS uzasadniało rozbiórki względami technicznymi. Tymczasem konieczność rozbiórek z przyczyn technicznych zasadna była jedynie w przypadku niewielkiej części wypalonych domów. Faktycznie decydowały względy ideologiczne i doktrynalne, co potwierdzają liczne wypowiedzi urbanistów z BOS. Uzasadnienia techniczne stanowiły parawan, za którym krył się plan realizowania w przestrzeni historycznego miasta totalitarnej utopii, odrzucanej przez zdecydowaną większość społeczeństwa. Wystawa pt. "Zburzona historia. Warszawa w latach 1945-1948" pokazuje zaledwie kilkadziesiąt spośród setek warszawskich kamienic, które zrównano z ziemią już po zakończeniu wojny. Archiwalnym fotografiom towarzyszą fragmenty wypowiedzi urbanistów i architektów z Wydziału Urbanistyki BOS, które dziś mogą szokować, podobnie jak szokujące są przykłady niektórych projektów tego Wydziału: plan likwidacji cmentarza żydowskiego na Bródnie, projekt przebicia trasy przez cmentarz żydowski na ul. Okopowej, pomysł wyburzenia zabudowy ulic Bagateli i Klonowej, czy zamiar wysadzenia w powietrze spalonego budynku Dziekanki przy Krakowskim Przedmieściu. Wystawa przypomina o bolesnej prawdzie: znaczne obszary zabudowy, która dziś jest ozdobą Budapesztu, Pragi czy Wiednia i stanowi największą turystyczną atrakcję tych stolic, straciliśmy dopiero po wojnie, w wyniku masowych wyburzeń inicjowanych przez promotorów totalitarnej, programującej społeczeństwo urbanistyki.



Kolejnym ważnym głosem w dyskusji jest niewątpliwie stanowisko Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Urbanistów Polskich w sprawie wystawy „Zburzona historia. Warszawa 1945-1948. Miastobójstwo za parawanem technicznych uzasadnień”

Towarzystwo Urbanistów Polskich wyraża ubolewanie z powodu otwartej w Muzeum Techniki wystawy, która w sposób wyjątkowo jednostronny ukazuje powojenną odbudowę Warszawy i działalność Biura Odbudowy Stolicy. Prezentowane plansze służą wyłącznie udowodnieniu tezy, że z powodów ideologicznych kierownictwo BOS-u doprowadziło do wyburzenia wielu kamienic nadających się do odbudowy. Zredukowanie społecznego przekazu o odbudowie Warszawy do tego jednego kontrowersyjnego zagadnienia, wyrwanego z kontekstu urbanistycznych, społecznych i ekonomicznych uwarunkowań tamtych lat, jest zaprzeczeniem obiektywizmu. Nazwanie zaś odbudowy niemal doszczętnie zniszczonej przez Niemców Warszawy „miastobójstwem” jest co najmniej niestosownością, obrażającą pamięć o licznych architektach i urbanistach związanych z BOS-em, spośród których wielu należało do TUP. Nasz sprzeciw wobec tej wystawy nie oznacza kwestionowania potrzeby dyskusji o urbanistyce BOS-u. Wręcz przeciwnie. Uważamy, że trzeba o tym mówić: krytycznie, ale obiektywnie, bez żadnych uprzedzeń, ale odpowiedzialnie za słowa. Należy dochodzić do prawdy o odbudowie Warszawy, pokazując na tle ówczesnych uwarunkowań ideologicznych i politycznych zarówno sukcesy, jak i popełnione błędy. Powoływać się na badania. Konfrontować różne opinie i sądy. Prezentowana w Muzeum Techniki wystawa jest zaprzeczeniem tych standardów. Nasze zdziwienie i dezaprobatę budzi też fakt, że autorowi wystawy, panu Januszowi Sujeckiemu , który dotychczas swoje osobiste opinie o BOS-ie (do których ma oczywiście pełne prawo) wygłaszał w formie ulicznych pikiet i wywiadów prasowych, tym razem zostało do tego celu udostępnione publiczne muzeum o zasłużonej renomie i popularności.



Na stronie Towarzystwa Urbanistów Polskich znaleźć można obszerne oświadczenie autora wystawy pana Janusza Sujeckiego będące odpowiedzią na zarzuty TUP. My chcielibyśmy przedstawić opinię autora pochodzącą z wypowiedzi dla Radia RDC, do której wysłuchania bardzo zresztą zachęcamy. 

W opisie audycji "Pan od kultury. Po południu" zatytułowanej "Zburzona historia Warszawy. Stolica mogła wyglądać inaczej" czytamy : 

- Trzeba dać mówić ludziom, którzy odpowiadają za masowe wyburzenia powojenne. Tym bardziej, że ich wypowiedzi są szokujące – powiedział w RDC Janusz Sujecki. W latach 1945 – 1948, Biuro Odbudowy Stolicy pod naciskiem Wydziału Urbanistyki przystąpiono do masowych wyburzeń setek spalonych, nadających się do odbudowy kamienic czynszowych. Rozbiórki uzasadniane były względami technicznymi. Okazuje się jednak, że ta konieczność dotyczyła niewielkiej ilości domów. O tym, jak dzisiaj wygląda Warszawa zadecydowały względy ideologiczne i doktrynalne. Data powołania Biura Odbudowy Stolicy – 14 luty 1945 rok – stała się pretekstem do utworzenia wystawy pt. “Zburzona historia. Warszawa w latach 1945-1948″ . Jej kurator – Janusz Sujecki – mówił o zaskakujących decyzjach urbanistów. Są one dowodem na to, że za uzasadnieniami technicznymi krył się plan realizowania totalitarnej utopii, odrzucanej przez zdecydowaną większość społeczeństwa. - Sam zaskoczony byłem skalą niechęci i wrogości jaką te działania wydziału urbanistyki BOS wywoływały. Większość społeczeństwa, według relacji profesora Jana Zachwatowicza, chciała przywrócenia Warszawy sprzed 1939 roku – powiedział Janusz Sujecki. – Tymczasem wydział, którym kierował Jan Chmielewski, zajął się wyburzeniem miasta. Masowym rozbieraniem i wysadzaniem w powietrze całych kwartałów obiektów, które mogłyby być odbudowane – dodał kurator. Na wystawie zaprezentowane są zdjęcia i reprodukcje dokumentów. – Wyszedłem z założenia, że trzeba dać mówić ludziom, którzy odpowiadają za masowe wyburzenia powojenne. Cytować ich bez komentarza. Tym bardziej, że wypowiedzi są szokujące – podkreślił Janusz Sujecki. Z dokumentów wynika, że Niemcy nie zniszczyli Warszawy gruntownie. A dla wielu zagadała miasta była oczekiwanym rozwiązaniem problemu. – Jan Chmielewski stwierdził, że prawdziwą ulgą był moment, w którym patrzył na zrównane z ziemią getto – przywołał Sujecki, wymieniając szokujące dokumenty, które zmieniły tkankę miasta Warszawy. Gość audycji „Pan od kultury” przywołał też koncepcję prof. Tadeusza Tołwińskiego, który w 1946 roku przygotował bardzo ciekawy projekt. Jego koncepcja zakładała odbudowę XIX-wiecznej przyulicznej zabudowy, wyburzenia spalonych oficyn i wprowadzenia tam zieleni. – To był szalenie ciekawy pomysł. Gdyby udało się go zrealizować, to mielibyśmy ciekawe miasto. Zabytkowe, XIX-wieczne w sensie zabudowy przyulicznej, natomiast we wnętrzach bloków zabudowy mielibyśmy coś na kształt parków – opisał Janusz Sujecki. – To pokazuje, że w tamtych czasach nie wszyscy byli zwolennikami wyburzania zabudowy – skwitował.


To już ostatni moment by obejrzeć wystawę. Muzeum nie podaje kiedy dokładnie zostanie ona zamknięta, a jedynie informuje, że nastąpi to wkrótce. Dokładna data jak zapewniają organizatorzy pojawi się na stronie internetowej placówki. Na koniec nie pozostaje nam nic innego niż zaprosić Was do Muzeum Techniki. Pomimo, że wystawa może być uważana za jednostronne i kontrowersyjne ujęcie tego trudnego tematu, to jednak sama w sobie jest bardzo ciekawa i warta zobaczenia. Do czego zresztą Was szczerze zachęcamy w ramach propozycji na weekendowy wiosenny spacer.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa