Przejdź do głównej zawartości

Warszawskie ulice w ogniu walki - 17 sierpnia 1944 r.

Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę.

My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku 1944. Jak co roku, chcemy pomóc Wam w lepszym poznaniu tej tragicznej i wielkiej historii. Jak zapewne trafnie się domyślacie, znów będzie to cykl wpisów w formie kalendarium Powstania Warszawskiego. Tym razem chcemy się skupić na tym by pokazać konkretne miejsca i wydarzenia, tak by można było każdego dnia odwiedzić tych niemych świadków o których wspomnieliśmy na początku postu. Jako źródło dla naszych tegorocznych wpisów w tym cyklu przyjęliśmy książę Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski Przewodnik po powstańczej Warszawie.



Hołówki 3
Tylko wprawny poszukiwacz wojennych śladów wypatrzy przestrzeliny w kracie ogrodzenia wielkiego domu przy ulicy Hołówki 3. Setki innych "pamiątek" po uderzeniach kul i wybuchach pocisków znikły już kilka lat temu, w trakcie tynkowania elewacji budynku. Uchował się jedynie ledwie widoczny, pochodzący już z roku 1945, napis "Dom rozminowany (-) Borowicz".
Przez osiem lat w domu tym mieszkał jeden z najwybitniejszych poetów czasu okupacji - Krzysztof Kamil Baczyński. Stąd też wyszedł do Powstania. Dom na Hołówki to ogromny obiekt na rzucie grzebienia - długi, z bocznymi skrzydłami od podwórka. Powstał w 1930 roku dla Spółdzielni Mieszkaniowej Pracowników Poczty i Telegrafu. W czasie Powstania tak duży gmach o mocnych murach, górujący nad otoczeniem, był atrakcyjnym obiektem. W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku znalazł się tu Wojciech Szymanowski, który po wojnie zamieszkał w Kanadzie. Rozmowę z nim przeprowadził biograf poety, Wiesław Budzyński, i opublikował w książce "Dom Baczyńskiego". Pan Wojciech wspomina pierwsze godziny Powstania:
- [...] z Tadkiem Witkowskim postanowiliśmy pójść z Chełmskiej na Hołówki. Dołączył do nas Zbyszek Drapczyński, mówiąc: "Pójdę z wami, tam mieszka moja siostra i szwagier, Krzysztof Baczyński, który miał ukrytą w mieszkaniu broń i może jeszcze jakiś pistolet się znajdzie".
W mieszkaniu Baczyńskich nikogo jednak nie było, a dozorca sprzeciwił się wyłamywaniu drzwi. Sam budynek obserwowali Niemcy z bunkra obok ogrodzenia na terenie koszar przy Podchorążych.
- Mimo tragizmu Powstania pierwsze dni spędzone na Hołówki były bardzo przyjemne. Było pięknie, słonecznie i ciepło, podwórko (chronione przez budynek pd strony stanowisk niemieckich) przypominało salon. Nigdy przedtem nie kwitło tu tak wspaniałe życie towarzyskie. Brakowało tylko muzyki i tańców. Pewnego ranka do okna zapukał mój brat. Brudny i śmierdzący. Przyczołgał się kanałami ze Śródmieścia, by zebrać informacje o sytuacji na Czerniakowie. Wykąpał się - była jeszcze woda - zabrał swój pistolet, hełm, buty, mundur i poszedł. Odprowadziłem go do włazu. Spotkaliśmy się dopiero po osiemnastu latach na Zachodzie - czytamy w książce Budzyńskiego.
Mieszkańców domu Niemcy wypędzili między 15 a 19 sierpnia. Zaczęło się od ostrzelania z dział okien parteru i błyskawicznego ataku. Dom został podpalony, ale część zamkniętych mieszkań ocalała. Powstańcy ponownie zajęli budynek w końcu sierpnia. Byli to m.in. żołnierze z Mokotowa, którzy zamierzali przebijać się w stronę Śródmieścia. Uderzenie kompanii B3 i K1 Pułku "Baszta" ruszyło nocą z 26 na 27 sierpnia z ulicy Chełmskiej, m.in. wzdłuż Czerskiej.
Zaraz po wojnie dom przy Hołówki zaludniła biedota z Czerniakowa i stał się rychło "przestępczym gettem", do którego strach było wchodzić. Planiści z Biura Odbudowy Stolicy chcieli go rozebrać. Sama ulica w czasach peerelowskich zmieniła też nazwę - z Hołówki na Wczasową. 

Jak dobrze wiecie, jedną z naszych tradycji jest zachęcanie Was do spacerów, tak by miasto i jego historię poznawać przez nogi. Tym razem proponujemy, byście lekko zmodyfikowali swoją rutynę trasy z domu lub do niego, tak by przez te 63 zahaczyć przynajmniej o kilka z tych miejsc. Uważamy, że warto zabrać ze sobą świeczkę, kwiat lub jakiś inny przedmiot którym zechcecie wyrazić swoją pamięć o Powstańcach. Niech widzą, że Warszawiacy wciąż pamiętają ! A jeśli będziecie mieć odrobinę szczęścia, to kto wie może jeszcze uda wam się spotkać jednego lub jedną z nich, a wtedy może się stać coś co pozostanie z Wami na zawsze. Spotkanie z prawdziwym bohaterem z krwi i kości, człowiekiem który już za życia został legendą. I to jest coś niezwykłego czego Wam serdecznie życzymy, bo nam było to dane więcej niż raz, a ciągle nam mało, a w więc w drogę, idźmy i pamiętajmy, żywi i umarli czekają na nas !!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa

Szkot w Warszawie

Dziś chcielibyśmy opowiedzieć Wam o pewnym Szkocie, który pomimo kiedyś pełnionych funkcji, dziś jest niemal zupełnie zapomniany. My przypomnieliśmy sobie o nim spacerując po Starym Mieście. To tu na jednej z kamieniczek przy ul. Wąski Dunaj umieszczona jest dotycząca go pamiątkowa tabliczka.  Ciekawa jest już nawet sama kamienica, na której umieszczone zostało upamiętnienie. Jej adres to Wąski Dunaj  10, choć wejście znajduje się od strony ul. Szeroki Dunaj. Jest to Kamienica Szewców, w której mieści się obecnie  Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, o którym Wam zresztą opowiemy  w osobnym  poście. Wróćmy jednak do naszego Szkota. Aleksander Czamer, a właściwie Alexander Chalmers, urodził się ok. 1645 r. w Szkocji. Obywatelstwo Starej Warszawy uzyskał blisko 27 lat później.  Wtedy to także stał na czele kolonii szkockiej w mieście. W  rok później odkupił od Tomasza Straga kram na Rynku Starego Miasta i uzyskał tytuł kupca królewskiego. Był on właściciel