Przejdź do głównej zawartości

Cmentarz Ewangelicko-Augsburski


Listopad to miesiąc skłaniający do zadumy i wspomnień. Dlatego teraz właśnie chcielibyśmy przedstawić Wam warszawskie cmentarze. Na początek znany prawdopodobnie wielu naszym czytelników Cmentarz Ewangelicko-Augsburski na Woli.

Cmentarz przy ulicy Młynarskiej założony został w 1792 roku na terenach wydzierżawionych od bankiera Karola Schultza. Wydarzenie to związane było z dekretem wydanym przez marszałka wielkiego koronnego - Stanisława Lubomirskiego, który zakazywał grzebania zmarłych w obrębie miasta. Autorem plan tej olbrzymiej nekropolii był Szymon Bogumił Zug, był to pierwszy tego typu plan wykonany przez architekta-planistę. W 1822 roku cmentarz został powiększony o tereny zakupione od Rocha Biernackiego. Kolejne tereny zakupione zostały w 1858 roku od rodziny Axmannów. Na części tych terenów powstały z czasem istniejące do 1944 roku Dom Starców i Dom Sierot.



Ewangelicy jako tolerancyjni pozwolili na grzebanie na swym cmentarzu przedstawicieli inny wyznań i przekonań. Dlatego właśnie w 1798 roku parafia prawosławna nabyła na jego terenie plac, a w 1823 roku powiększyła go. Istniał on do 1841 roku, gdy założono cmentarz prawosławny na Woli. Jego pamiątką jest kaplica w stylu bizantyńskim wzniesiona na grobie bogatego rosyjskiego kupca Jana Skwarcowa. W 1840 roku zaś część terenu przekazano gminie mahometańskiej, która założyła tym samym swój pierwszy cmentarz w Warszawie. Na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim pochowani zostali również wyznawcy kościoła metodystycznego, polskiego kościoła katolickiego, adwentystów, kościoła ewangelicko-reformowanego i rzymskokatolickiego, a także wolnomyśliciele i ateiści. W okresie międzywojennym kilkakrotnie w czasie pogrzebów można tu było usłyszeć Międzynarodówkę. Z kolei w 1926 roku na grobie Iwana Pietrowa wyryto sierp i młot na tle kuli ziemskiej opromienionej wschodzącym słońcem.  



W początkowym okresie istnienia cmentarza, jego teren został ogrodzony, wzniesiono budynki administracyjno-gospodarcze, a także istniejące do 1851 roku katakumby. Na lewo od wejścia znajduje się okazała kaplica zbudowana dzięki fundacji Marii ze Słuckich Haplertowej dla uczczenia pamięci jej męża. Kamień węgielny położono w 1833 roku, a w dwa lata później nastąpiła jej konsekracja kaplicy. Autorem projektu był Adolf Schuch, natomiast nad przebudową z lat 80-tych XIX wieku czuwał Jan Heurich, ojciec. Dorycki portyk dźwiga trójkątny tympanon  z płaskorzeźbami wyobrażającymi geniuszy śmierci, którego autorem jest Piotr Maliński. W latach 30-tych XX wieku Stanisław R. Lewandowski wykonał replikę figury Chrystusa z grobu rodziny Wedlów, która umieszczona została wewnątrz kaplicy. 



Na cmentarzu zobaczyć można liczne klasycystyczne i neogotyckie mauzolea i okazałe grobowce zasłużonych dla Warszawy i Polski rodów. Na każdym kroku dostrzegamy nazwiska znanych przemysłowców, finansistów i działaczy gospodarczych. Przykładem może tu być choćby grobowiec rodziny Hermana Junga, który jako pierwszy produkował w naszym kraju piwo i był jednym z największych jego wytwórców w Królestwie Polskim. Autorami jego grobowca byli Edward Lilpop i Józef Pius Dziekoński.



Można tu  także znaleźć groby znanych postaci jak choćby opisywany już przez nas na blogu Samuel Bogumił Linde.



Mur okalający cmentarz wielokrotnie sprawiał, że nekropolia pełniła także rolę warowni, która utrudniała zdobycie rogatek wolskich. W czasie insurekcji kościuszkowskiej w 1794 roku spalone zostały wszystkie zabudowania cmentarne. Również w czasie powstania listopadowego, 7 kwietnia 1861 roku stoczono tu krwawą bitwę, która spustoszyła okolicę i tereny cmentarza. We wrześniu 1939 roku nekropolia ta, podobnie jak i cała Warszawa została mocno okaleczona. Najcięższe ze wszystkich walki toczyły się tu jednak  w sierpniowe dni w 1944 roku. Po upadku powstania w jednym z grobowców schronienie znalazło dwóch pracowników cmentarza, doczekali tu aż do wyzwolenia miasta. Cmentarz przetrwał wojnę mocno zdewastowany, odbudowano go dopiero kilka lat po jej zakończeniu, a w 1975 roku zakończono prace nad przystosowaniem kaplicy do odprawiania nabożeństw. 

Zachęcamy wszystkich naszych czytelników do odwiedzenia Cmentarza Ewangelicko-Augsburskiego i zapalenia świeczki chociaż na jednym nieodwiedzanym grobie. 

Wszystkim, którzy chcą poznać bliżej historię cmentarza, jak i pochowanych tam osób zapraszamy do lektury :
  • Szulc Eugeniusz Cmentarze ewangelickie w Warszawie : Cmentarz Ewangelicko-Augsburski, Cmentarz Ewangelicko-Reformowany. Warszawa : Krajowa Agencja Wydawnicza, 1989
  • Szulc Eugeniusz Cmentarz Ewangelicko-Augsburski w Warszawie : zmarli i ich rodziny. Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 1989
  • Szulc Eugeniusz Farmaceuci oraz osoby związane z farmacją pochowani na obu cmentarzach ewangelickich w Warszawie. Warszawa : Cefarm, 1984
  • Leczycka Małgorzata Echa z mogił cmentarnych : żołnierze polscy z przełomu XVIII i XIX wieku pochowani na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. Warszawa : Wydawnictwo Abricot, 2009
Zapraszamy również na stronę Cmentarza Ewangelicko-Augsburskiego.

Tych z naszych czytelników, którzy chcą poznać więcej warszawskich cmentarzy zapraszamy do lektury :
  • Mórawski Karol Przewodnik historyczny po cmentarzach warszawskich. Warszawa : Wydaw. PTTK, 1989
  • Majewski Jerzy S., Urzykowski Tomasz Spacerownik po warszawskich cmentarzach. Warszawa : Agora, [2009]
Tych z Was, których interesują w ogóle cmentarze zapraszamy na ciekawą stronę Cmentarium.

Komentarze

  1. Weroniko, bardzo ciekawa notka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się podobała. My byliśmy zachwyceni tym cmentarzem, można tam chodzić godzinami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Konserwatywni ewangelicy nie palą zniczy na grobach (chociaż w Warszawie jest ich mało - głównie stare pokolenie na cieszyńskim). Zazwyczaj kładzie się kwiaty, znicze się cieszą popularnością ze wzgledu na wymiar estetyczny (inaczej w rzymskim katolicyzmie, gdzie są osadzone w teologii)

    OdpowiedzUsuń
  4. A tego nie wiedziałam. Dzięki za informację :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Złoto-Czerwone

Tym razem post będzie nietypowy, bo w zasadzie tylko informacyjny. Każdy bowiem z naszych czytelników chyba wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję, jakie są oficjalne barwy i flaga Warszawy. Można je zobaczyć nie tylko na środkach komunikacji miejskiej, ale również w herbie. Flaga składa się z dwóch poziomych pasów o równej szerokości. Zgodnie ze Statutem miasta "Barwami Miasta są kolory żółty i czerwony ułożone w dwóch poziomych, równoległych pasach tej samej szerokości, z których górny jest koloru żółtego a dolny koloru czerwonego".  W wielu źródłach zaś kolor żółty jest zwany kolorem złotym. Decyzja ta wprowadzona została w życie jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Bezpośrednio po wojnie jednak nie powrócono do niej. Stało się to dopiero na mocy Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 18 z dnia 15 sierpnia 1990 r. w sprawie "przywrócenia tradycji przedwojennej w zakresie herbu, barw miejskich, pieczęci...".  Wielu z naszych czytelników ch

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcujące na s

Pan Wołodyjowski na Bielanach

Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie. To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej. Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa